Za […] fundamentalną niedoskonałość fonetyczną polszczyzny uważa się oczywiście jej tendencję do produkowania niemożliwych do wymówienia zbitek spółgłoskowych czy, szerzej, zachwianie proporcji między samogłoskami a spółgłoskami na niekorzyść tych ostatnich. No bo rzeczywiście: jeśli pomyśleć, że Włosi, ten naród śpiewaków, mogą sobie śpiewać na pełne gardło swoje dźwięczne, oparte na idealnej proporcji 1:1, FE–LI–CI–TA, podczas gdy my musimy skrzypieć swoje chrzęszczące w zębach jak mazowiecki piasek SZCZĘ–ŚCIE (stosunek spółgłosek do samogłosek: 2:1, a w innych wyrazach bywa jeszcze gorzej) – to naprawdę można mieć pretensje do Cyryla i Metodego, którzy w porywie niepraktycznej lekkomyślności wynaleźli w swoim czasie języki słowiańskie, tak jak gdyby nie mogła nam wystarczyć greka albo łacina. Od czegóż jednak mankofon, gatunek, który pod piórem patrioty jest w stanie udowodnić, że nawet to, co nam się tak w polszczyźnie przykrzy (o, proszę: W POL–SZCZY–ŹNIE PRZY–KRZY), nie przeczy (PRZE–CZY) jej doskonałości. Aby ten cel osiągnąć, poeta ma do wyboru dwie drogi. Jedną jest napisanie wiersza – kompletnego, choćby bardzo krótkiego utworu wierszem regularnym i rymowanym – który proporcje jeszcze bardziej przechyli na niekorzyść samogłosek, jak gdyby dla praktycznego zademonstrowania, że zbitki spółgłoskowe, choć tak rażą i straszą uczących się naszej mowy cudzoziemców, to naprawdę nic trudnego. Denerwuje was, że spółgłosek jest w polszczyźnie dwa razy więcej niż samogłosek? A jeśli założymy sobie proporcję podwójnie niesprawiedliwą: 4:1? Czy językiem o takiej fonetyce nie da się mimo wszystko nie tylko sprawnie rozmawiać, ale i napisać w nim wyrafinowany czterowiersz, będący w recytacji prawdziwą ucztą dla ucha?
Samogł. | Spółgł. | |
---|---|---|
Chrzęst szczęk pstrych krów wprządł w słuch | 6 | 24 |
Szept: „Trwasz wśród warstw łgarstw? Tchórz! | 6 | 25 |
Stwórz wpierw z przerw werw, z chwil skruch | 6 | 24 |
Strzęp chwalb – nerw ścierw czymś strwóż!” | 6 | 23 |
RAZEM: | 24:96 | |
CZYLI: | 1:4 |
Ucztą dla ucha, tyle że opartą na diametralnie przeciwnym typie menu – tam krwisty befsztyk z żubra, tu galaretki z owocu mango – może jednak tez być utwór, który wybierze drugą drogę: wbrew wszelkim prawom boskim i ludzkim udowodni, że polszczyzna potrafi zakasować dźwięcznością nawet włoszczyznę. Co nam wasza mizerna FE–LI–CI–TA z jej proporcją 1:1! Napiszemy w najczystszym języku polskim utwór, w którym samogłosek będzie WIĘCEJ niż spółgłosek! „Niemożliwe!” – wykrztuszasz (WY–KRZTU–SZASZ), Czytelniku? Nic nie jest niemożliwe dla Polaka jeśli Się Zaweźmie!
Samogł. | Spółgł. | |
---|---|---|
O, Aido! Woalami | 8 | 4 |
I aloesami wonna, | 8 | 6 |
Nie dbająca, co salami | 8 | 9 |
Neon, Cohen i Madonna, | 8 | 8 |
Ego neo – elit, Mao... | 8 | 5 |
Oddalona o eony | 8 | 5 |
O idolu, pieję ja o | 8 | 5 |
Tobie pean nieuczony! | 8 | 7 |
O, oazo, o, opoko | 8 | 3 [!!] |
Oka, ucha, ust i uda! | 8 | 5 |
O, omijaj ją, epoko, | 8 | 6 |
Bo kto ufa, że się uda | 8 | 7 |
Naukowy opis – sto sond | 8 | 10 |
Dowód jemu jeno da, | 7 | 8 |
Że o sobie mylny osąd – | 8 | 8 |
A i o Aidzie – ma. | 7 | 2 [!!] |
RAZEM: | 126:98 | |
CZYLI: | 9:7[!!!] |
Z arytmetyką – to u Poety nie było najlepiej (pozostawiam oryginał), ale wybaczmy Mu to wielkodusznie, wdzięczni za sympatyczne poetyckie żarty.
[mc]