Od redaktora...

Kolor szary nie ma dobrej opinii. Ja sam wprawdzie go lubię, ale większość ludzi – raczej nie. Nie lubimy szarości – powiadają. Szara codzienność, szara masa, szara przeciętność, szarzyzna, szarak (zaściankowy szlachetka), a nawet „zrobić kogoś na szaro” – wszystko to nam się nie podoba.

Co do szarej strefy – też przeważnie za nią nie przepadamy. Kojarzy się automatycznie z jakimś nieokreślonym pograniczem uczciwości i występku, z typkami poruszającymi się w obszarach, gdzie prawo nie może jeszcze wkroczyć, a zdrowy rozsądek i naturalne poczucie sprawiedliwości już się buntują.

Z drugiej zaś strony – nie lubimy też i pstrokacizny. Jeśli w naszym życiu dzieje się przez dłuższy czas zbyt wiele i zbyt różnorodnych rzeczy – zaczynamy tęsknić za spokojem, odpoczynkiem i ładem – za szarą codziennością.

Nic w tym dziwnego. Człowiek ma, jak nam wiadomo z psychologii, wbudowane różne mechani-zmy naturalnej regulacji – utrzymywania stałej temperatury, poziomu potrzebnych substancji etc. Jednym z takich mechanizmów jest dążność do utrzymania optymalnej ilości bodźców (nieco zresztą różnej u różnych ludzi). Szarzyzna przeważnie zmniejsza ilość bodźców poniżej optymalnego poziomu – stąd też jej niekorzystne działanie. No, a kiedy organizmowi „coś nie pasuje” – włącza mechanizmy obronne.

Temu, jakie one są i jak funkcjonują – poświęcam obecny numer.