Od redaktora...

Varia. Czyli rozmaitości.

Właściwie to możnaby powiedzieć, że w tym numerze zrezygnowałem z tematu miesiąca. Może i tak – nie kłóćmy się o słowa. W każdym razie postanowiłem go poświęcić różnościom.

Zawsze miałem do różnorodności jakąś inklinację (chyba zresztą wszyscy ją w mniejszym lub większym stopniu posiadają). Jednym z zajęć, które bardzo w latach studenckich, a i później lubiłem, było przesiadywanie w Bibliotece Uniwersyteckiej i czytanie różnego rodzaju encyklopedii, leksykonów, a nawet książek, które przypadkowo zauważyłem na półce w czytelni. Może trochę się od tego śmietnik w głowie i robi, ale ma ta rozrywka też i swoje zalety. Czytając rzeczy bardzo różnorodne, zauważa się na przykład, że ludzie zajmujący się różnymi dziedzinami mówią różnym językiem; to zresztą jest zrozumiałe. Budzi natomiast niepokój fakt, że często mimo tego samego tematu, języki te są wzajem nieprzekładalne. Dla przykładu: to, co mówi o człowieku biolog czy fizyk, nijak nie ma się do tego, co mówi psycholog lub historyk; a przecież chodzi o „to samo zwierzątko”. Ba, nawet matematyka uniwersytecka różni się nieco od inżynierskiej. Z drugiej strony właśnie taka różnorodność ujęć uczy, że tę samą rzecz można różnie przedstawić – uczy więc sceptycyzmu, ostrożności w formułowaniu sądów, przysposabia do zmiany przekonań. I w końcu dostarcza pewnej rozrywki – przyjemności, jaka płynie z różnorodności świata, z przekonania, że jest on tak bogaty, że ludzkiego życia mało, aby go gruntownie poznać. A że przyjemność z cierpieniem dziwnie często się przeplata – także i na nutę melancholii jest tu miejsce.

Ale to było o wielkiej bibliotece; ja zaś postawiłem sobie znacznie skromniejsze zadanie – opowiedzieć po prostu Czytelnikom o kilku rzeczach, które mnie zainteresowały – w nadziei, że zainteresują też innych.

Trochę może przekornie pierwszy artykuł mówi o „atomizacji informacji”, a więc o zagrożeniu, jakie niesie przyswajanie informacji nie powiązanych ze sobą. Mam jednak nadzieję, że pożytek z lektury będzie większy niż zagrożenie płynące z niespójności tematów.