MURTI BING - samo słowo wymaga wyjaśnienia. Pochodzi ono z powieści Stanisława Ignacego Witkiewicza - "Nienasycenie". Była to nazwa straszliwego, rozprowadzanego po świecie przez Chińczyków narkotyku powodującego nieodwracalną zmianę osobowości. Człowiek poddany jego działaniu stawał się bezwolnym narzędziem, zachowując jednak normalną sprawność życiową. W dziale tym znajdą się więc informacje o różnych znanych sposobach ogłupiania ludzi. Myślę, że propaganda, telewizja, reklama, marketing, prawo oraz pseudonauka znajdą tu godne i poczesne miejsce.



W tym numerze „Murti Bing Light”, czyli ogłupiacz mało szkodliwy. Zdjęcia przedstawiają jedną z moich ulubionych scen filmu „Die another day”, w której to agent 007 (Pierce Brosnan) przy pomocy zainstalowanego w zegarku lasera (Rys.1) wytapia dziurę w grubej warstwie lodu (Rys.2). Nie muszę chyba dodawać, że pod lodem znajduje się, oczywiście, tropikalny ogród – jakżeby inaczej! Oto dwa kadry z tego filmu:


Rys.1.


Rys.2.

Na początek proszę zauważyć dwa rozkoszne detale. Po pierwsze – mimo, że nasz agent trzyma zegarek tak, że promień jest pod kątem ok. 30° do pionu, to wytopiona dziura (nie dość, że doskonale okrągła – no, ale to banał dla Jamesa Bonda) ma zupełnie pionowe ścianki! Po drugie promień lasera, (z założenia doskonale monochromatyczny!) tutaj jest biały z różowym brzeżkiem. Takie zresztą są „specjalne” lasery we wszystkich innych filmach. Ale do rzeczy.

Samo to filmowe topienie trwa około 20 sekund (mniej więcej ćwierć otworu wytapia nasz agent w pięć sekund – to widać na filmie). Grubości warstwy lodu nie można zmierzyć dokładnie, ale ponieważ stoją na niej rozliczne samochody – lód musi być dość gruby. Z tego, co jednak daje się zauważyć – jest to około jednego metra. Średnicę promienia laserowego można oszacować porównując ją z bransoletką zegarka – wynosi ona około 4 mm. Średnica wytopionego otworu wynosi (z porównania ze stopą) nieco mniej niż 1 metr – weźmy metr dla okrągłego rachunku. Załóżmy dodatkowo na korzyść naszego agenta, że lód do stopienia ma temperaturę około 0°C, zatem nie trzeba go wstępnie podgrzewać – wystarczy topić. Jest to bardzo mocne założenie – stąd też mogłem spokojnie zwiększyć nieco średnicę i głębokość. Załóżmy także, że wytopiony lód nie zamarza z powrotem i nie „zamyka” wytopionej dotychczas części. I tak oto mamy już wszystkie dane potrzebne do obliczeń.

Co James ma zatem do zrobienia? Musi w ciągu 20 sekund stopić ilość lodu zawartą pomiędzy dwoma walcami o średnicach 100 i 99,6 cm (ta różnica, to grubość promienia laserowego) i wysokości 100 cm. Objętość walca obliczamy ze wzoru V = pi • R2 • h; gdzie R – to promień walca, h – wysokość. Pan Bond – James Bond! ma zatem do stopienia 6270,62.. cm3, czyli 6,27.. litra lodu, co przy gęstości lodu równej 0,917kg/cm3 (z tablic) daje 5,75kg. Ciepło topnienia lodu wynosi 334 kJ/kg – zatem do wykonania tego zadania nasz agent potrzebuje ca. 1860,38..kJ. Sprawność typowego lasera wynosi ok. 30%, ale James Bond ma, oczywiście nieco lepszy. Bądźmy hojni i dajmy mu 50% – zatem ilość zużytej energii musimy jedynie podwoić, czyli 3720,76..kJ. Ponieważ Bond musi zrobić to szybko (jak to agent), zatem nie ma innego wyjścia, jak przez te 20 sekund rozwinąć moc równą 186038W, czyli niecałe 200kW(!), czyli 253.11292517.. koni mechanicznych!

I taką moc ma bateryjka w zegarku Jamesa Bonda!

Dla porównania – jego dwunastocylindrowy Aston–Martin DB9 ma 456 KM.

Niezły Murti bing!

[mc]