REDAKCJA ODPOWIADA - odpowiedzi redakcji, ale takie, które mogą zainteresować też innych czytelników. A więc propozycje tematów, uwagi dotyczące samego czasopisma etc. Na inne pytania odpowiem prywatnie pocztą elektroniczną, lub w dziale DYSKUSJA.


W tym numerze korespondencja, jaką po lekturze zadania o jajkach, nadesłał mi Andrzej Bączyński i moje odpowie-dzi.

Ile można dostać w Europie za 1 jajko?

Po wejściu w życie w UK ustawy umożliwiającej dzieciom pochodzącym ze sztucznego zapłodnienia dochodzenie, po osiągnięciu pełnoletniości, kto jest ich biologiczną matką bądź ojcem, kliniki zajmujace się sztucznym zapłodnieniem w UK utraciły dawców. W końcu nikomu się nie uśmiecha po 18 latach spokoju spotkać szczeniaka, który ci powie „cześć mamuśka”.

W tej sytuacji biznes przeniósł się do Hiszpanii. Sęk w tym, że Hiszpanki nie są podobne do Brytyjek. Tak więc za jajeczko blond dziewczyny (preferowane Polki i Rosjanki) hiszpański pośrednik oferuje 900€. Oczywiście jako „rekompensatę”, bo ludzkim materiałem biologicznym nie wolno w Europie handlować.

Informacja pochodzi z „Guardiana”.

Teraz drugie podejście do tematu jajek.

Treść zadania pamiętam z „Młodego Technika”. Był tam kiedyś kącik matematyczny pod tytułem w rodzaju „Matematyka na Wesoło”. Zadanie o kurach i jajach zacytowano z komentarzem, który postaram się odtworzyć z pamięci. (W moim wieku powinno się pisać – „z pamięci, czyli z niczego”). Było to mniej więcej tak:

Autorzy XIX-wiecznych podręczników matematyki nie przejmowali się zbytnio realizmem treści zadań. Rozwiązując zadanie o murarzu uczeń mógł otrzymać w wyniku, że pracę wykonywało 2 i 3/8 rzemieślnika, a z ilości paszy zgromadzonej na zimę wychodziło, że rolnik trzyma w oborze 4 i 2/7 wołu. Przytoczymy tu przykład takiego XIX – wiecznego „zadania z treścią”.

I tu następuje treść słynnego zadania o kurach i jajach. Nie pamiętam, czy dokładnie taka sama jak w AdRem, ale ilość kur i jajek zarówno w danych jak w rozwiązaniu jest niecałkowita.

Czy rzeczywiście autor podręcznika sprzed 100 lat był aż tak leniwy, by nie dobrać danych całkowitych? Może był tak bezmyślny, że nie przeszkadzało mu liczenie kur i jajek w ułamkach? Myślę że nie. Podejrzewam, że za ułamkowymi kurami i jajkami kryje się pedagogiczny zamysł. To zadanie ma przyzwyczaić ucznia do abstrahowania, na czas obliczeń, od bezpośrednich skojarzeń. Masz wielkości A B i C, a z proporcji jest do obliczenia X. Pamiętaj, że A to kury, B to jaja i C to znów kury, a teraz zapominasz o kurach i jajach i liczysz X = BxC/A. Nie mnie oceniać, czy ta XIX-wieczna pedagogika jest słuszna. Z pewnością w zadaniu chodzi nie tyle o ćwiczenie w liczeniu ułamków, co o umiejętność oderwania kalkulacji od danych rzeczywistych.

Z drugiej strony prowadzenie obliczeń bez analizowania, co kryje się za liczbami, prowadzi prostą drogą na manowce. Jakie...

„W przeciągu ostatnich stu siedemdziesięciu sześciu lat rzeka Mississippi skróciła swój bieg o dwieście czterdzieści dwie mile. Stąd można wnioskować, że w okresie Dolnego Syluru rzeka Mississippi miała ponad milion trzysta tysięcy mil długości. Ale za siedemset czterdzieści lat cały bieg Mississippi ograniczy się do 1 3/4 mili... Jest coś fascynującego w potędze nauki. W łatwości formułowania zdumiewających wniosków na drodze spekulacji wywiedzionych z nikłym oparciem w rzeczywistych faktach.”

Cytat pochodzi z Marka Twaina. Proszę nie pytać dokładanie z czego, tekst znalazłem na www.badastronomy.com/ [en]. Właściwie nie powinienem podawać linku, bo jeszcze ktoś porówna moje tłumaczenie z oryginałem....



Moje odpowiedzi:

Co do jajeczek ludzkich, to obawiam się, że wkraczamy na radosną dróżkę opisaną przez Lema. Z moich jednak prywatnych rozmów ze znajomym studiującym w Stanach podobne rzeczy, wynikałoby, że do celu jest jednak jeszcze dość daleko i my zobaczymy raczej tylko kiełki tej roślinki, która ucieszy(?) następne generacje. A, że do tej radości może dojść, świadczy jedno drobne słówko: „rekompensata” niezwykle wiele mówiące o obchodzeniu prawa. Nawiasem mówiąc jest to jedna z rzeczy, które mnie na tym „najlepszym ze światów” brzydzą. Tworzy sie prawo, którego i tak nikt nie przestrzega, a potem używa sie go jako haczyka do wykańczania niewygodnych. A wracając do rzeczy, to z jednej strony rozumiem, że dla ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci jest to jakaś szansa. Wiem, i to nawet od lekarzy, że dla kobiet bezpłodność bywa cierpieniem tak silnym, iż może prowadzić w efekcie do ciężkich zaburzeń psychicznych. Z drugiej strony nie ma chyba na świecie takiej rzeczy, której ludzie nie potrafiliby obrócić w jej ohydne przeciwieństwo.

Zadanie o kurach przytoczyłem jako anegdotkę dającą do myślenia. Co do umiejętności abstrahowania, to rzecz jasna, dobrze jest takie ćwiczenia robić, ale też i przeszedłszy po takiej dróżce kawałek, co i raz obejrzeć się i skontrolować, czy idziemy we właściwym kierunku. O ile matematyka jest pewnie jakąś tam swobodną grą wyobraźni (z niesprzecznością, jako minimum przyzwoitości), o tyle fizyk zawsze powinien wiedzieć, o czym mówi (tako rzecze Richard Feynmann). Jak zresztą napisałem, mam niejakie zrozumienie zarówno dla autora zadania, jak i sfrustrowanego kmiotka.

Więcej nie będę się wymądrzał, aby mi nie zarzucono, że jajo mądrzejsze od kury… [mc]